Wczytuję dane...

"Uwierzcie, wiem co robię" - czyli misja Zrozumieć Dziadków

misja-zrozumiec-dziadkow-blog-multix-shop




Dzień Babci już jutro, a pojutrze Dzień Dziadka. Czytałaś już nasz wpis na temat najlepszego dla nich prezentu? Dziś podchodzimy do tematu dziadków od trochę innej strony. Tej mniej odświętnej, a bardziej codziennej. Od strony konfliktów.

Nie ma się co czarować. Choćbyś była w najlepszych stosunkach ze swoimi rodzicami i teściami, wraz z przyjściem na świat dzieci pojawia się mnóstwo potencjalnych problemów i źródeł konfliktów. Przyjrzymy się dziś kilku takim sytuacjom zapalnym. Nie podrzucimy ci jednak gotowych rozwiązań, złotego środka na wszystkie problemy. Raczej skupimy się na zrozumieniu źródła konfliktu i babcinych (lub dziadkowych) motywów, które kierują nimi w danych sytuacjach. Bo, jak często powtarzamy, zrozumienie jest już połową sukcesu na drodze do zażegnania konfliktu.

“Nie rozpieszczaj go!”

Istnieje takie ironiczne powiedzenie, że rodzice dziecko wychowują, natomiast zadaniem dziadków jest całą tę ciężką pracę popsuć. I coś w tym jest. Czy zdarza ci się porównywać swoje dzieciństwo i sposób w jaki rodzice cię wychowywali, z tym, jak traktują twoje dzieci? Czy w stosunku do wnuków nie są o wiele łagodniejsi i wyrozumiali, niż byli dla ciebie i twojego rodzeństwa? Czy pozwalają im na więcej? Co może być tego przyczyną?

Nie, to nie chęć robienia tobie na złość. Przyczyny mogą być dwie. Po pierwsze, wiek może grać tu istotną rolę. Ludzie z upływem czasu często łagodnieją. Nabierają dystansu do życia i jego spraw. Miewają zupełnie inne priorytety niż wtedy, gdy byli młodzi, zajmują ich zupełnie inne rzeczy. To, co wydawało się bardzo ważne gdy sami wychowywali dzieci, nie ma dla nich teraz już aż takiego znaczenia. Po prostu podchodzą do pewnych spraw bardziej na luzie, tym bardziej, że dobrze wiedzą, iż główny obowiązek wychowywania nie spoczywa na nich, dziadkach, ale na rodzicach. No i prawdopodobnie z wiekiem stają się mniej odporni na widok słodkich brzdąców i trudniej im czegokolwiek im odmawiać.

Druga przyczyna to częstotliwość kontaktów z wnukami. Prawdopodobnie mniej rozpieszczać będą ci dziadkowie, którzy widzą swoje wnuczęta prawie codziennie. Jednak przy obecnej sytuacji wyjazdów za zarobkiem, wiele rodzin mieszka w zupełnie innych krajach i dziadkowie widzą swoje wnuczęta raz do roku, albo i rzadziej. Próbują więc “nadrobić zaległości” i okazać miłość nadmiernym rozpieszczaniem, prezentami i słodyczami.

“Nie dawaj mu tyle słodyczy!”

cztery-lody-w-kubku


Ach, słodycze! Kolejny punkt zapalny! Każdy, kto choć trochę orientuje się w tematach zdrowego żywienia wie, jak szkodliwą (i uzależniającą!) substancją jest cukier. Ograniczamy więc dzieciom spożycie słodyczy, dla ich własnego dobra. Dziadkowie jednak zdają się tego nie rozumieć i przy każdej wizycie karmią wnuki niczym tuczne gęsi czekoladą, lizakami i cukierkami. Dlaczego? Przecież tobie nigdy tyle nie dawali.

Cofnijmy się myślą do czasów, w jakich wychowywali się nasi rodzice. Głęboki PRL, puste sklepowe półki i ogólna niedostępność produktów. Wyroby czekoladopodobne, “rakotwórcze” gumy Turbo, lody barwione podejrzanymi substancjami… W latach 90. było może trochę lepiej, ale nijak nie umywało się do ogromnego wyboru słodyczy, jaki oferują nam sklepy teraz. Być może ze względu na własne doświadczenia dzieciństwa, starsi ludzie wciąż kojarzą słodycze jako rodzaj luksusu. I pragnąc dać wnukom to, co najlepsze, chętnie je tym luksusem obsypują. Powierzchowne tłumaczenia nic nie dają, prawdopodobnie trzeba wejść w temat głębiej, przedstawić opinie lekarzy lub innych autorytetów. Może, ale tylko może, da to jakiś rezultat. 

“Mamo, ja naprawdę wiem co robię!”

kobieta-w-zielonym-swetrze-zla


Metody wychowawcze to jedno wielkie źródło konfliktu z dziadkami. Ok, powiedzmy to jednak głośno - głównie z babciami. Mężczyźni dawniej mniej się angażowali w wychowywanie dzieci i teraz, nie czując się w temacie zbyt pewnie, po wejściu w rolę dziadka trzymają się nieco na uboczu. Babcie za to próbują wieść prym, często “wiedzą lepiej”. Na pewno słyszałaś nie raz, nie dwa, krytykę od mamy lub teściowej, za to jak dziecko wychowujesz, karmisz, myjesz, ubierasz itd. Mogło to wpłynąć negatywnie na twoją pewność siebie, a i samopoczucia z pewnością nie poprawiło. Zastanówmy się więc wspólnie, dlaczego babcie tak często “wtrącają się” i krytykują? 

Zacznijmy od tego, że teraz wiedza na tematy wychowawcze jest ogromna i szeroko dostępna. Tysiące podręczników, stron internetowych, filmów i blogów oferuje nam porady, opinie ekspertów, triki i sposoby na to, jak wychować szczęśliwe, zdrowe i samodzielne dziecko. Tak naprawdę mamy ogromny wybór, wiedząc, że nie ma jednej obowiązującej metody wychowawczej i że każde dziecko jest inne - powinno się sposób wychowania dostosować do jego indywidualnych potrzeb. 

Kiedyś takiej wiedzy nie było. Sprawdzało się to, co sprawdziło się u koleżanki czy sąsiadki. O dziecięcej psychologii mało kto słyszał. Twojej mamie i teściowej może więc być trudno zaakceptować fakt, że metody, które sprawdziły się u niej kilkadziesiąt lat temu, niekoniecznie pasują do obecnych czasów lub do twojego dziecka. 

Babcie próbują pomóc, mówiąc ci, co masz robić. Odbierasz to jednak jako brak zaufania i faktycznie tak to wygląda. Może wynika to z faktu, że dla swojej mamy wciąż jesteś jej dzieckiem? I przypominają jej się czasy, gdy faktycznie mogła coś ci nakazywać lub czegoś zabraniać? Tylko że te czasy minęły, jesteś dorosłą kobietą. Zaakceptowanie tego  może być dla twojej mamy (lub teściowej) trudne, ale im prędzej się z tym pogodzi, tym łatwiej będzie wam obu.  


Czasem w ogniu konfliktów na linii rodzice - dziadkowie mniej lub bardziej świadomie przypisujemy drugiej stronie złą wolę i zwyczajną złośliwość. A to bardzo rzadko prawda. Najczęściej przyczyną jest brak zrozumienia, choć przecież obie strony chcą tego samego: wszystkiego, co dobre dla dzieci/wnuków. Może więc stawiając dobro dzieci na pierwszym miejscu i siląc się na odrobinę zrozumienia drugiej strony i jej motywów, uda się wreszcie zakopać wojenny topór?